Dowcipy
Jestem Wozem
Przychodzi koń do baru, kopytkiem stuk – puk w kontuar i zamawia:– Małe piwko proszę…Barman na to:– Panie koniu, wczoraj pan tak pochlał, że padł pan pod tym barem jak nieżywy, przedwczoraj koledzy musieli pana za lejce wyciągać, a dzisiaj tylko małe piwko?– Tak, bo dzisiaj wozem jestem…
Rudy Nie Pije
Spotyka się dwóch znajomych po latach i jeden namawia drugiego:– Chodź, idziemy się napić do baru.– Ale ja nie mam grosza przy duszy – odpowiada drugi.– Jest dobrze. Ja stawiam.Poszli do baru, wypili trochę alkoholu, ale godzina była późna i ten biedny naje*any mówi:– Już jest późno, nie będą już podawać alkoholu, zaraz zamykają.– Jest dobrze. Mam w domu jeszcze flaszkę. Na dwóch starczy. – Odpowiada spokojnie pijany bogacz.Poszli do niego do domu, gospodarz mówi:– Idź do salonu, rozgość się, ja zaraz przyniosę flaszkę i zagryzkę.Rozeszli się w dwie strony. Zaraz gość przybiega z salonu do kuchni zataczając się i mówi:– Stary słuchaj, w twoim salonie jest twoja żona z…
Zapatrzony I Zamyślony
80-letni dziadek przyszedł do kardiologa. Po skończonym badaniu:– Cóż – powiedział lekarz. – Ma pan poważne szmery w sercu. Pali pan?– Nie.– Pije pan alkohol?– Nie.– Prowadzi pan życie seksualne?– Tak!– Myślę, że przez te szmery w sercu będzie pan musiał zrezygnować z jego połowy.Zdumiony dziadek pyta:– Ale z której połowy… Patrzenia czy myślenia?
Wskrzeszenie
Babcia i dziadek oglądają program uzdrowiciela w telewizji. Cudotwórca polecił, by wszyscy, którzy chcą być wyleczeni, podeszli do telewizora, położyli jedną dłoń na odbiorniku, a drugą w tym miejscu, które ma być wyleczone. Babcia wstała i powoli pokuśtykała do telewizora, położyła na nim prawą rękę, a lewą na ramieniu dręczonym przez artretyzm, który sprawiał jej wiele bólu. Potem dziadek wstał, podszedł do telewizora, położył na nim prawą rękę, a lewą na kroczu. Babcia skrzywiła się i powiedziała:– Chyba nie zrozumiałeś. Celem tej terapii jest wyleczenie choroby, a nie wskrzeszenie zmarłego.
Panie Kolego
Rynek dużego miasta. Jakieś występy. Gdzieś z tyłu pośród stojących widzów rozlega się nagle:– Hej, kolego!Nieco dalej ktoś odwraca głowę.– Kto, ja?– Tak, ty…– Nie jesteśmy na „ty”!– O, sorry, kolego.– Nie jestem twoim kolegą!– Słuchaj, przyjacielu.– Ani przyjacielem!– Posłuchaj mnie, gościu…– Nie jestem żadnym „gościem”!– No to jak mam…– „Proszę pana”…– OK, więc proszę…– … „szanownego”.– Dobra, k…, a więc proszę szanownego pana…– Dobrze, dobrze…– Czy szanowny pan widzi tamtego małego szczyla?– Tego, który wsiada na motor?– Tak, właśnie tego.– Widzę.– No więc chciałem powiedzieć, kiedy byliśmy jeszcze przy „kolego” – on akurat op…dalał wielce szanownemu panu kieszenie i torbę. Nie ma za co!
Marzenie Zenka
Zenek rano wstaje, podchodzi do okna i mówi sam do siebie: – Dzisiaj jest piękny dzień, dziś by to mogło wyjść… – Co tam bełkocczesz pod nosem? – przeciąga się w łóżku małżonka. – A nic, mówię, jaki jest dzisiaj piękny dzień i że dziś by to mogło wyjść – odpowiada. – Ale że co by mogło wyjść? – nie rozumie żona. – To przecież Ty mówiłaś, że jednego pięknego dnia się spakujesz i stąd spierdolisz…
Zły Stosunek
Bóg patrząc na grzeszną Ziemię zauważył zły stosunek społeczeństwa do lekarzy. Chcąc podnieść reputację całego personelu medycznego, zszedł na Ziemię i zatrudnił się jako lekarz w przychodni rejonowej. Pierwszy dzień pracy, siedzi w izbie przyjęć, przywożą mu sparaliżowanego chorego (20 lat na wózku inwalidzkim).Bóg wstaje, kładzie choremu na głowę swoje dłonie i mówi: – Wstań i idź!Chory wstaje, wychodzi na korytarz. Na korytarzu tłum oczekujących, wszyscy pytają:– No i jak nowy doktor?– Doktór jak doktór, k**wa nawet ciśnienia nie zmierzył…
- « Poprzednie
- 1
- …
- 13
- 14
- 15
- 16
- 17
- …
- 39
- Następne »